okiem czasu

Piotr Nowak

Po 19 latach

To był rok, 1993 kiedy opuściłem to miejsce. Urodziłem się we Wrześni w 1984 roku, ale tylko urodziłem. Na początku mojego życia mieszkałem w małej wsi, która leży nie daleko Wrześni. Gutowo Małe było moim domem, aż skończyłem 9 lat. Tam chodziłem do przedszkola, zerówki, szkoły i też tam odbywała się uroczystość mojej pierwszej komunii świętej. Chodź dziewięć lat to nie dużo, pamiętam bardzo wiele z tamtego okresu życia. Dokładnie pamiętam moje mieszkanie, ogródki, które miałem i swoje ulubione miejsca do zabawy. Z obecnego punktu widzenia, gdy sięgam myślami w tamte czasy wiem, że mojej rodzinie nie żyło się wtedy łatwo. Małe mieszkanko z jednym malutkim pokojem i malutką kuchnią. Był tez malutki korytarz i łazienka. Rodzice zajmowali pokój z bratem, który był najmłodszy, ja i siostra mieliśmy swój „pokój” w kuchni. Ale jako dziecko przeżyłem tam świetne chwile od zarośniętego wtedy pięknego parku za szkołą gdzie godzinami z chłopakami budowaliśmy „bazy”, po złomowisko, które znajdowało się wtedy za parkiem i na którym spędzałem całe dnie we wrakach aut itp. Pamiętam studzienkę pod moim domem, która wtedy wydawała się ogromna, po nie dawnych odwiedzinach okazało się, że jest mała, normalna. W każdy upalny lany poniedziałek ta studzienka spełniała doskonale swoją role. Na końcu ulicy znajdował się wtedy największy sklep, do którego wędrowało się po lody, oranżadę czy genialne wafelki jak dobrze pamiętam „kukuru”. Szkoła to nie duży wspaniały budynek, w którym mieściło się również moje przedszkole oraz mieszkali moi koledzy. Za dzieciaka był to dla mnie ogromny zamek pełen tajemnic i niezliczonych pomieszczeń, który nocą robił na mnie jeszcze większe wrażenie. Nie daleko szkoły jak i mojego domu znajdowała się świetlica, gdzie odbywały się „dancingi” i imprezy okolicznościowe. Miałem w tym miejscu swoją komunię, a najmilej wspominam z tej „imprezy” to jak siedziałem większość czasu i bawiłem w samochodzie mojego chrzestnego. Jak dobrze pamiętam granatowe Audi 80, a może 100? Dużą atrakcją wtedy dla dzieciaków było też to, iż przyjeżdżali tam ludzie tirami z zagranicy głównie z Włoch. Była tam wtedy tak zwana przez tubylców „baza” gdzie trzymano różne zwierzęta jak konie, owce, bydło i odbywał się tam handel. Tiry pełne zwierząt, które stały tam po kilka dni. Oczywiście zgraja dzieciaków, która zawsze coś dostawała od przyjezdnych. Od komiksów po naklejki „volvo” po puszki od piwa, których miałem olbrzymią kolekcje z różnych krajów. Nie było tego, co teraz dzieci mają, telefony, laptopy na porządku dziennym, super ciuchy i zabawki, ale nie pamiętam żebym się nudził. Fantazja rządziła! Po niedługim czasie, po mojej Komunii wyprowadziliśmy się do Wrześni i mieszkam tutaj aż do dzisiaj. Od kiedy się wyprowadziłem, byłem tam pierwszy raz od kilku lat, tak tylko w odwiedziny z rodzicami. Potem kilka razy sam przez chwilkę . Po latach przypadkiem jadąc autem z kolegą i koleżanką przejeżdżaliśmy koło Gutowa i postanowiłem, że się zatrzymamy na chwilę. Spojrzałem na znajome mi miejsca, których została tak mało i postanowiłem, że przyjadę tutaj i sfotografuje to, co jeszcze przetrwało z tamtych lat. Po 19-tu latach od wyprowadzki stanąłem z aparatem w tym miejscu, jako dorosły człowiek, który wyruszył za duchem swojej przeszłości.

Zapraszam: PROJEKTY/GUTOWO MAŁE

Read more in Blog